Program Mszy otwierającej proces synodalny w diecezji Camden, N.J., w kościele św. Agnieszki parafii Matki Bożej Nadziei w Blackwood, N.J., 17 października 2021 r. (Zdjęcie CNS/Dave Hernandez, Catholic Star Herald)
Istnieje atmosfera zabawy w prawdziwą teologię i cynicznej niewrażliwości na rzeczywistą prawdę Soboru, zakłamanie, które jest produktem zestawu z góry ustalonych wniosków w poszukiwaniu argumentu.
8 sierpnia 2024
Autor: Larry Chapp
Johathan Liedl, dziennikarz The National Catholic Register, napisał bardzo ważny artykuł na temat jednego z bardziej wpływowych teologów zbliżającego się Synodu na temat synodalności w październiku. Artykuł zyskał pewną popularność w mediach społecznościowych, ale zasługuje na większą uwagę, dlatego chciałem go tutaj skomentować.
Teologiem, o którym mowa, jest Rafael Luciani, świecki wenezuelski teolog, który był doradcą organizatorów Synodu. Liedl przechodzi od razu do rzeczy i podkreśla, co następuje:
Według wenezuelskiego świeckiego teologa Rafaela Lucianiego, kluczowe jest, aby wyniki synodu potwierdziły kwestionowaną interpretację nauczania Soboru Watykańskiego II na temat „Ludu Bożego”, która została już przyjęta w miejscach takich jak Niemcy, otwierając drogę do bardziej zdecentralizowanego, mniej hierarchicznego podejścia do władzy kościelnej.
Luciani, kluczowy doradca teologiczny watykańskiego biura organizującego synod i wiodący zwolennik „synodalności” w szerszym ujęciu, powiedział w wywiadzie z 23 lipca z Katholisch, serwisem informacyjnym niemieckich biskupów, że chociaż kontrowersyjne tematy, takie jak diakonat kobiet, nie były już ujęte w porządku obrad październikowego zgromadzenia po tym, jak papież Franciszek przeniósł je do oddzielnych grup badawczych, to synod nadal może otworzyć możliwości dużych zmian.
W wywiadzie Luciani wyjaśnia swoją interpretację nauczania Soboru Watykańskiego II na temat Kościoła jako Ludu Bożego, wyrażając uznanie dla niemieckiej „drogi synodalnej” i przedstawiając wiele krytycznych uwag skierowanych do prawie każdego innego obszaru działania Kościoła. Chce, aby Synod na temat synodalności przyjął niemiecki model i „wyeksportował” go do Kościoła powszechnego. Ostro krytykuje również papieży Jana Pawła II i Benedykta XVI za udaremnienie wszelkich prób realizacji tej wizji eklezjologicznej.
Krótko mówiąc, jest to to samo, odgrzewane progresywne zniekształcenie metafory Ludu Bożego zawartej w Lumen gentium, które zyskało rozgłos bezpośrednio po Soborze.
W tym podejściu następuje dekonstrukcja Kościoła jako nadprzyrodzonej rzeczywistości sakramentalnej ugruntowanej w Chrystusie i zorientowanej na eschatologiczne spełnienie w „Królestwie nie z tego świata”, a następnie dokonywana jest jego rekonstrukcja jako czysto demokratycznej rzeczywistości socjologicznej ugruntowanej w dostosowaniu do nowoczesnego liberalizmu, zorientowanej na czysto horyzontalne i globalistyczne przedsięwzięcia w ujęciu humanistycznym.
Począwszy od rekonfiguracji katolicyzmu przez Hansa Künga jako tylko jednej religii spośród wielu innych, równie ważnych, poprzez przesadne ujmowanie świata przez Rahnera jako zawsze już zbawionego i potrzebującego jedynie „tematyzacji” tej rzeczywistości, a skończywszy na Lucianim i biskupie Bätzingu w dzisiejszym Kościele, widzimy, jak ta rewizjonistyczna teologia „proletariackiego przywileju” biegnie przez to wszystko niczym nić Ariadny.
Sama koncepcja Kościoła opartego na hierarchii z apostolskim autorytetem jako sakramentalnego uobecniania Chrystusa dla zbawienia świata jest pokazywana jako problematyczna do tego stopnia, że cały gmach zostaje zakwestionowany.
Czy można się zatem dziwić, że w krajach europejskich, w których teologia ta była najsilniejsza, Kościół zasadniczo upadł? Luciani nigdy nie wspomina, że Kościół w Niemczech umiera i że w 2023 r. ponad 400 000 Niemców odłączyło się od Kościoła (po tym, jak ponad 500 000 opuściło go w 2022 r.).
Luciani i biskup Bätzing wyciągnęli z tego wniosek, że niemiecki Kościół nie był wystarczająco postępowy – plany jego pokrzyżował Jan Paweł II i Benedykt i podając temu podobne bzdurne tezy - i dlatego nie tylko musi zintensyfikować to błędne podejście, ale powinien teraz wyeksportować je do reszty Kościoła.
W imię „ludu” Luciani chce, aby Kościół narzucił interpetację pojęcia Ludu Bożego wypracowaną w ramach progresywnego katolicyzmu tym kościelnym zaściankom (wymienia Afrykę, Amerykę Północną i Azję jako złych agentów kontrrewolucji), które nie podzielają nadrzędnej i oświeconej teutońskiej teologii upadku jako zawoalowanego postępu. Wahamy się przed dopatrywaniem się wszędzie wpływów marksistowskich (moim zdaniem jest to bardzo nadużywana kategoria), ale nie można uniknąć tego, co oczywiste. Elitarne wyniesienie w dużej mierze europejskiej ideologii „ludu” ma zostać narzucone mniej oświeconemu „ludowi”, który tak naprawdę nie jest zaliczany do „ludu”, a to narzucenie przyjdzie z góry drogą postępującej „reedukacji” ciemiężonych mas - za ich zgodą lub bez niej.
Nie ma to absolutnie żadnego związku z Soborem Watykańskim II, który w żaden sposób nie promował teologii Ludu Bożego stojącego w opozycji do „zasady hierarchicznej” w Kościele. Pisałem już wcześniej na ten temat, więc nie ma potrzeby powracać do niego ponownie, ale wystarczy powiedzieć, że takie odczytanie Soboru jest błędne i sprzeczne z tym, czego faktycznie nauczał. Trzeba w tym widzieć świadomy wybór, by zaangażować się w swego rodzaju transpozycję soborowych słów i teologii w ramy pojęciowe i dogmaty globalistycznej szykownej estetyki świata doprowadzonego do solidarności nie przez Chrystusa, ale przez kontrewangelię kultu świeckiego liberalizmu.
Jest to zbawienie poprzez struktury biurokratyczne - dokładne przeciwieństwo prawdziwej synodalności i jej nieodłącznego personalizmu chrystologicznego. Wydaje się, że wielu umknęło uwadze, że dominującą rzeczywistością całego tego synodalnego „procesu” jest nacisk właśnie na „proces”. I że „proces” jest zdominowany przez obecność niekończących się komitetów działających, jak wszystkie biurokracje, z warstwową anonimowością bezimiennych aparatczyków, którzy nie zostali wybrani przez „lud”, ale mianowani przez innych bezimiennych aparatczyków siedzących za jakimś epickim biurkiem w Rzymie.
Cenny artykuł Liedla przybliża anglojęzycznej publiczności fakt, że Luciani robi nam przysługę, mówiąc głośno o tej przemilczanej części. Mówi on:
Jeśli pod koniec synodu otrzymamy dokument, który dokona tego eklezjologicznego skoku i ustanowi rozumienie Kościoła jako Ludu Bożego, nastąpią dalsze zmiany w obszarach posługi i doktryny.
W dalszej części wywiadu (ponownie, jak donosi Liedl) wyjaśnia, że oznacza to święcenia kapłańskie kobiet. A ponieważ bardzo chwali Niemców i ich synodalne propozycje, można również słusznie założyć, że zmiany w „doktrynie”, o których mówi, mają związek z teologią moralną Kościoła, zwłaszcza w kwestiach seksu i płci kulturowej (gender) - ta ostatnia jest obecnie „czarną owcą” (bête noire) wszystkich postępowych teologii.
Dlaczego to wszystko jest ważne? Można by to po prostu odrzucić jako błędne myślenie jednego teologa, gdyby nie fakt, że Watykan jest obecnie „zaśmiecony ludźmi”, którzy myślą tak jak on. Co więcej, nowe Instrumentum Laboris (lub Dokument Roboczy) na Synod jest pełen niejasnych odniesień do „Ludu Bożego”, które, choć nie tak dosadne i jawne jak błędne interpretacje Lucianiego, wskazują na ogólną trajektorię w podobnym kierunku socjologicznym.
W Instrumentum nie ma prawie żadnego nacisku na eschatologię, soteriologię i absolutną konieczność podążania ścieżką pokuty za grzechy i uświęcenia. Zamiast tego otrzymujemy niekończące się opisy synodalności z niejasnymi określeniami krążącymi wokół tematu, nigdy nie osiągając żadnego poziomu jasności. Najwyraźniej synodalność oznacza słuchanie, dialog i niekończącą się otwartość na pluralizm. Motyw Ludu Bożego jest następnie wykorzystywany jako pozorny przedmiot całego tego pluralistycznego słuchania. W tekście brakuje jednak analizy tego, jak odczytywać cały ten pluralizm. Przypomina mi się komentarz Alasdaira MacIntyre'a zawarty w jego książce "Dziedzictwo cnoty. Studium z teorii moralności" (After Virtue), że prawdziwy pluralizm jest zintegrowanym dialogiem przecinających się punktów widzenia - a nie zwykłym zbiorem przypadkowych opinii stanowiących nieharmonijny melanż źle dobranych fragmentów.
Początkowo byłem zadowolony z Instrumentum laboris, ponieważ brakowało w nim wszelkich odniesień do różnych gorących kwestii, które zdominowały atmosferę wokół ostatniego Synodu. Ale od tego czasu dowiedzieliśmy się, że Watykan ustanowił serię kolejnych komitetów, aby przyjrzeć się tym kwestiom bardziej dogłębnie. I to jest sygnał ostrzegawczy (czerwona flaga). Nie powołuje się komisji, aby badały sprawy raz na zawsze rozstrzygnięte. Na przykład, nie ma komisji badającej, czy Chrystus naprawdę był boski, czy Bóg naprawdę jest Trójcą, czy rasizm, mizoginia, antysemityzm i ksenofobia mają swoje zalety.
Można angażować się w niekończącą się „paplaninę” o sprawach, które są uważane za sporne. Papież Franciszek może więc mówić w różnych wywiadach wszystkie słuszne „ortodoksyjne” rzeczy dotyczące tych kwestii, ale o ile nieustannie tworzy tego rodzaju komisje w imię „słuchania Ludu Bożego”, uzasadnione jest dostrzeganie pewnego „procesu” w działaniu, którego efektem netto jest wzmocnienie sił radykalnej zmiany. Nie widać natomiast przykładowo watykańskiej komisji, która szuka właściwego synodalnego zrozumienia tego, jak wierne katolickie rodziny mogą podejść do poszarpanej mieliznami naszej przesyconej pornografią i seksem kultury, aby chronić swoje dzieci. Albo w jaki sposób duszpasterze mogą znaleźć właściwe synodalne zrozumienie tego, jak promować większe uczestnictwo w liturgii w epoce śmierci sacrum.
To, co mamy w tym procesie synodalnym, jest wyselekcjonowaną formą słuchania. Luciani potwierdza to, gdy wskazuje, że istnieją ogromne połacie Kościoła, które nie tylko nie powinny być słuchane, ale które muszą zostać zmuszone do podporządkowania się nowej eklezjologii włączenia poprzez wykluczenie. Najwyraźniej niektóre głosy są równiejsze od innych - i nie tylko Luciani myśli w ten sposób. Cała biurokracja aparatu synodalnego jest po prostu tak zorientowana na wyselekcjonowaną formę słuchania, w której głosy z konserwatywnego skrzydła Kościoła są traktowane jako niebezpieczne „nastawione nostaligicznie na restaurację przeszłości" (indietrist) i reakcyjne.
Na przykład niedawno na Uniwersytecie Georgetown odbyło się duże spotkanie „katolików LGBTQ” sponsorowane przez apostolat ks. Jamesa Martina SJ. Papież Franciszek wysłał ciepły list z poparciem dla tego wydarzenia, a kardynał Wilton Gregory przewodniczył mszy. Oto cytat z jego homilii:
Pod wieloma względami angażujecie się w akt synodalności - wizję i zaproszenie zaproponowane przez papieża Franciszka, że szczere i otwarte mówienie i słuchanie siebie nawzajem pod światłem i przewodnictwem Ducha Świętego jest sposobem, w jaki Kościół wzrasta w doskonałości.
Co by było, gdybyśmy zamiast „Outreach”[1] patrzyli na spotkanie sponsorowane przez Courage[2]? Albo spotkanie tradycjonalistów? Albo spotkanie mojej organizacji, Catholic Workers, którzy starają się przywrócić ruchowi katolicką ortodoksję Dorothy Day i Petera Maurina? Albo spotkanie teologów Communio poświęcone teologii Jana Pawła II i Benedykta XVI? Czy takie spotkania można by uznać za akt synodalności i słuchania? Czy papież wysłałby ciepły list poparcia? Czy kardynał Gregory[3] „towarzyszyłby” im w ich synodalnej podróży?
Być może tak. Ale bardzo w to wątpię. W tym wszystkim jest po prostu swąd władzy i jej chciwych ideologicznych akolitów. Jak zauważa Liedl w swoim artykule, Joseph Ratzinger postrzegał takie błędne interpretacje teologii Ludu Bożego właśnie w tym świetle:
Joseph Ratzinger, ówczesny szef watykańskiego urzędu doktrynalnego, wyraził tę troskę w artykule z 2001 r. w L'Osservatore Romano.
„Kryzys Kościoła, odzwierciedlony w koncepcji Ludu Bożego, jest „kryzysem” Boga” - napisał przyszły papież. „Jest to kryzys porzucenia tego, co istotne. Pozostaje jedynie walka o władzę”.
Wreszcie nadeszła moja kolej, by głośno wypowiedzieć się o tej części. Te błędne sformułowania pojęcia teologii Ludu Bożego są tak sprzeczne z faktycznym nauczaniem Lumen gentium i tak ewidentnie błędne jako oceny teologii soborowej w ogóle, że nie można nie dojść do wniosku, że bardzo inteligentni ludzie, którzy z pewnością o tym wiedzą i którzy forsują ten program, zwodzą innych w stopnu graniczącym z kłamstwem.
Panuje tu atmosfera zabawy w prawdziwą teologię i cynicznej niewrażliwości na rzeczywistą prawdę Soboru. Jest to obłuda, która jest produktem zestawu z góry ustalonych wniosków w poszukiwaniu argumentu. Wniosków wyciągniętych z dominującego etosu świeckiej nowoczesności, a nie z Ewangelii.
Jest to również obłuda, która wydaje się rozciągać aż do kościelnego łańcuchu powiązań instytucjonalnych.
- Dr Larry Chapp i Carl E. Olson, redaktor Catholic World Report, omawiają dokument roboczy na synod poświęcony synodalności, który odbędzie się w październiku 2024 r. w Rzymie:
Dr Larry Chapp jest emerytowanym profesorem teologii. Przez dwadzieścia lat wykładał na Uniwersytecie DeSales w pobliżu Allentown w Pensylwanii. Obecnie wraz z żoną jest właścicielem i zarządcą farmy Dorothy Day Catholic Worker Farm w Harveys Lake w Pensylwanii. Dr Chapp uzyskał doktorat na Uniwersytecie Fordham w 1994 roku ze specjalizacją w teologii Hansa Ursa von Balthasara. Można go odwiedzić online pod adresem „Gaudium et Spes 22”.
Tłumaczenie tekstu : Piotr Bednarski
[1] „Outreach” katolicki, iternetowy magazyn LGBTQ, reprezentujący treści budzące wątpliwości co do ich zgodności z nauczaniem moralnym Kościoła Katolickiego w zakresie seksualności ludzkiej (czyny homoseksualne), założony przez jezuitę ks. Jamesa Martina SJ. Jest on przeznaczony dla katolików „LGBTQ”, i jest przedsięwzięciem związanym z America Media, którego magazyn America jest sztandarową publikacją amerykańskich jezuitów. „Ks. James Martin SJ twierdzi, że nie chce „podważać” nauczania Kościoła w kwestiach „LGBTQ”. Następnie jednak mówi, że chce zmiany języka Katechizmu. Chce, aby wyrażenie „wewnętrznie nieuporządkowany” zostało zmienione na coś innego, ponieważ te słowa są krzywdzące. Ale na co je zmienić? W przeszłości ojciec Martin sugerował, by zmienić je na „inaczej uporządkowane”. Jest to jednak jeszcze jeden dowód na to, że ojciec Martin nie uważa homoseksualnych aktów seksualnych za grzeszne”. Więcej na temat Outreach w artykule Larry Chappa „Father Martin’s ‘Outreach’ Ministry to ‘LGBT’ Catholics Wants to Burn the Bridge to Authentic Salvation “ (przyp. Tłum.)
[2] „Courage” (Odwaga), to rzymskokatolicki, trzymający się nauczania moralnego Kościoła Katolickiego, apostolat dla mężczyzn i kobiet doświadczających pociągu do osób tej samej płci oraz tych, którzy ich kochają. Więcej na temat Courage na stronie internetowej – wersja polska (przyp. Tłum).
[3] Kardynał Wilton D. Gregory, arcybiskup metropolitan diecezji stołecznej USA - Washington DC (przyp tłum)
Jeśli chcieliby Państwo mieć udział w rozwoju tego dzieła w jego wymiarze materialnym (jak m. in, pomoc w rozwoju stron internetowych) to prosimy o kierowanie tej pomocy na jeden z podanych poniżej rachunków bankowych Stowarzyszenia.
Prosimy koniecznie o umieszczenie w tytule przelewu dopisku: DAROWIZNA NA CELE REGULAMINOWE STOWARZYSZENIA
Odbiorca:
Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni
ul. Graniczna 39
05-860 Myszczyn
Nazwa banku : NEST BANK
Złotówkowe (PLN) : 57 2530 0008 2060 1075 3993 0001
Walutowe (EUR) : PL30 2530 0008 2060 1075 3993 0002
Walutowe (USD) : PL39 2530 0008 2082 1075 3993 0001
KOD SWIFT : NESTBPLPW
Przy wykonaniu przelewu walutowego w USD konieczne jest podanie kodu SWIFT, wskazanego powyżej.
Tytuł przelewu:
DAROWIZNA NA CELE REGULAMINOWE STOWARZYSZENIA
W razie pojawienia się jakichkolwiek problemów czy niejasności prosimy o kontakt:
biuro@przybadzciewierni.pl
+48 501 712 094