Jestem wdzięczny za możliwość podzielenia się z wami moimi poważnymi obawami dotyczącymi Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, które wkrótce rozpocznie się w Watykanie. Moje uwagi obejmą najpierw dyskusję na temat zmian w naturze Synodu Biskupów dokonanych przez papieża Franciszka. Następnie przeanalizuję Instrumentum Laboris (dokument roboczy).
Zakończę refleksją nad tym, co uważam za wiodące zasady, które zainspirowały wysiłki podejmowane obecnie w celu przekształcenia Kościoła katolickiego w Kościół synodalny, w którym hierarchia kościelna poddaje siebie i całe masy wiernych trwającemu procesowi określania nowego rozumienia znaczenia katolickiej doktryny i praktyki. To nowe zrozumienie wyłoni się rzekomo ze słuchania Ducha Świętego przemawiającego przez wybraną grupę wiernych zgromadzonych w tym celu w Rzymie teraz i w październiku 2024 roku.
- Synod Biskupów i zmiany wprowadzone przez papieża Franciszka
Synod Biskupów został ustanowiony przez papieża Pawła VI 15 września 1965 r. na mocy Motu Proprio Apostolica Sollicitudo. Synod Biskupów opiera się na wspólnej misji rządzenia Kościołem Bożym, którą Duch Święty powierzył zarówno Biskupowi Rzymu, jak i biskupom pozostającym z nim w komunii. Synod Biskupów jest środkiem do kontynuowania tej misji rządzenia powierzonej przez Boga hierarchii.
Paweł VI opisał utworzenie tego nowego hierarchicznego zgromadzenia reprezentatywnych wybranych biskupów jako podyktowane "naszym szacunkiem i poważaniem dla wszystkich katolickich biskupów oraz w celu zapewnienia im obfitych środków do większego i bardziej skutecznego udziału w naszej trosce o Kościół powszechny".
Kanon 342 Kodeksu Prawa Kanonicznego podsumowuje naturę synodu. Kanon ten identyfikuje typowo episkopalne obowiązki, które odnoszą się do spotkań synodalnych: wspieranie hierarchicznej jedności z papieżem, promowanie wiary i moralności, wzmacnianie dyscypliny kościelnej i refleksja nad działalnością Kościoła w obecnej sytuacji. Wszystko to jest częścią zwyczajnych trosk pasterzy Kościoła.
Kanon 346 § 1 jasno określa, kto wchodzi w skład tej instytucji kościelnej: "Synod Biskupów zbierający się na zgromadzenie ogólne zwyczajne składa się z członków, których większość stanowią biskupi wybrani na dane zgromadzenie przez konferencje biskupów w sposób określony prawem szczególnym Synodu; inni są wyznaczani na mocy tego samego prawa; inni wreszcie mianowani są bezpośrednio przez Biskupa Rzymskiego; do nich dołącza się niektórych członków kleryckich instytutów zakonnych, wybranych zgodnie z tym samym prawem szczególnym.". [Uwaga: "inni" oznacza "innych biskupów"]. Jedynymi nie-biskupami, którzy mogą zostać członkami synodu, są duchowni będący członkami zakonów. Wyjątek ten opiera się na ścisłym związku między episkopatem a kapłaństwem oraz na sprawowaniu władzy rządzącej przez przełożonych zakonnych, którzy są kapłanami.
Papież Franciszek, w swoim liście z 2014 roku do kardynała Lorenzo Baldisseri, opisał znaczenie Synodu Biskupów: "Następca Piotra musi głosić wszystkim, kim jest 'Chrystus, Syn Boga Żywego', a jednocześnie musi zwracać uwagę na to, co Duch Święty wzbudza na ustach tych, którzy - przyjmując słowo Jezusa, który oświadcza: 'ty jesteś Piotr' (por. Mt 16, 16-18) - w pełni uczestniczą w kolegium apostolskim". To właśnie ta "afektywna i faktyczna komunia stanowi główny cel Synodu Biskupów".
W ten sposób "afektywna i faktyczna komunia" biskupów z różnych regionów świata z Biskupem Rzymskim, Pierwszym Pasterzem, została wzmocniona i nabrała nowego wyrazu w instytucji, która pozwala Papieżowi "zwracać uwagę na to, co Duch Święty inspiruje na ustach tych, którzy... w pełni uczestniczą w Kolegium Apostolskim". Jest to zgromadzenie episkopatu, które promuje wspólną troskę wszystkich biskupów o nauczanie, rządzenie i uświęcanie Ludu Bożego w obliczu wyzwań duszpasterskich związanych z obecnym stanem świata.
Episkopalna i hierarchiczna natura Synodu Biskupów faktycznie dobiegła końca wraz z opublikowaniem 26 kwietnia 2023 r. niepodpisanego dokumentu z Biura Prasowego Sekretariatu Generalnego Synodu, który ogłosił rozszerzenie uczestnictwa w Zgromadzeniu Synodalnym na osoby niebędące biskupami.
Dokument stwierdza, że "od 17 kwietnia 2023 r. Ojciec Święty zatwierdził rozszerzenie uczestnictwa w Zgromadzeniu Synodalnym na "nie-biskupów". Nie ma cytatu z dekretu papieskiego z dnia 17 kwietnia 2023 r. wprowadzającego tę zmianę prawa i nie jestem poinformowany, że taki dekret został opublikowany. Kanon 51 stanowi: "Dekret ma być wydany na piśmie". Odniesienie w dokumencie do papieskiego zatwierdzenia zmiany istniejących przepisów kanonicznych nie jest wystarczające do ustanowienia pewności prawnej w tej sprawie.
Zwracam również uwagę, że Biuro Prasowe Sekretariatu Generalnego Synodu nie posiada kanonicznego upoważnienia do odstępowania ani od kanonów Kodeksu Prawa Kanonicznego, ani od Konstytucji Apostolskiej Episcopalis Communio, która określa Synod Biskupów. Dokument nigdzie nie stwierdza, że papież Franciszek zatwierdził treść dokumentu Biura Prasowego i nakazał jego publikację.
Nie można zatem powiedzieć, że dokument ten wyszedł spod ręki papieża Franciszka. W związku z tym Zgromadzenie Ogólne Synodu i wszystkie jego akty mogą być przedmiotem technicznej skargi o unieważnienie kanoniczne, gdyby nie opublikowano papieskiego dekretu nadającego moc prawną rozszerzeniu członkostwa w Zgromadzeniu Synodalnym na osoby niebędące biskupami.
Co niewiarygodne, dokument stwierdza, że "te modyfikacje, które są uzasadnione w kontekście procesu synodalnego, nie zmienią jednak episkopalnego charakteru zgromadzenia". Byłoby to prawdą tylko wtedy, gdyby ochrzczeni katolicy, którzy nie są biskupami, zostali również powołani przez Ducha Świętego... "do rządzenia Kościołem Bożym". (Dz 20:28) Tak oczywiście nie jest. Obecnie mamy Synod Biskupów i Nie-Biskupów; nie mamy już Synodu Biskupów.
Dokument zapewnia nas również, że "episkopalny charakter Zgromadzenia Synodalnego nie jest naruszony, ale raczej potwierdzony", ponieważ nie-biskupi będą stanowić "mniej niż 25 procent całkowitej liczby członków zgromadzenia". (Zastanawiam się, jaki procent nie-biskupów według Sekretariatu byłby potrzebny, aby zniweczyć episkopalny charakter zgromadzenia synodalnego).
Kiedy członkowie niebędący biskupami z prawem głosu są wprowadzani do zgromadzenia biskupów z prawem głosu, zgromadzenie przestaje mieć naturę episkopalną. Ci, którzy nie są pasterzami w Kościele, otrzymują rolę, która z natury przysługuje tylko pasterzom. Zgromadzenie nie jest już Synodem Biskupów. Czy przez analogię powiedzielibyśmy, że wybór papieża na konklawe złożonym z kardynałów i nie-kardynałów byłby nadal aktem Kolegium Kardynalskiego? Oczywiście, nie moglibyśmy tak powiedzieć.
Dokument opisuje powód tej rewolucyjnej zmiany: "Decyzja ta wzmacnia solidność całego procesu, włączając w Zgromadzenie żywą pamięć fazy przygotowawczej, poprzez obecność niektórych z tych, którzy byli jej protagonistami, przywracając w ten sposób obraz Kościoła-Ludu Bożego, opartego na konstytutywnej relacji między kapłaństwem powszechnym a kapłaństwem służebnym, i uwidaczniając wzajemny związek między funkcją prorocką Ludu Bożego a funkcją rozeznawania pełnioną przez pasterzy."
Zwracam uwagę, że przypisywanie proroczej roli Ludowi Bożemu w porównaniu do "funkcji rozeznawania pasterzy" ignoruje fakt, że biskupi pełnią potrójną rolę Chrystusa (munera) kapłana, proroka i króla w sprawowaniu opieki duszpasterskiej nad owczarnią. Ograniczenie ich roli do zwykłego rozeznawania tego, co proroczy Lud Boży jako całość może w pewien sposób określić jako zgodne z wolą Bożą, jest błędną oceną natury episkopatu.
Dokument stwierdza ponadto: "Dlatego to w roli/funkcji pamięci zawiera się obecność nie-biskupów, a nie w funkcji reprezentacji. W ten sposób specyficznie episkopalna natura Zgromadzenia Synodalnego nie zostaje naruszona, ale raczej potwierdzona".
Zaprzeczenie funkcji "reprezentatywnej" 70 członków niebędących biskupami jest sprzeczne z samym dokumentem, który wcześniej stwierdza, że 70 członków niebędących biskupami "zostało dodanych, którzy reprezentują różne grupy wiernych Ludu Bożego".
Synod Biskupów był spotkaniem, na którym wybrani pasterze Kościoła zebrali się razem z arcypasterzem, aby omówić i zbadać, co najlepiej należy zrobić, aby wypełnić powierzoną im przez Boga misję nauczania, uświęcania i rządzenia owczarnią Chrystusa. Teraz mamy zupełnie inne zgromadzenie, w którym świeccy ludzie, którzy nie są sakramentalnie upodobnieni przez święcenia do Chrystusa Najwyższego Kapłana, będą traktowani przez prawo na równi z biskupami.
Zmiany wprowadzone przez Synod Biskupów ignorują zasadnicze różnice pomiędzy osobami wyświęconymi i niewyświęconymi w Kościele. Ustanowienie przez Chrystusa Kościoła hierarchicznego oznacza, że pewne role przynależą pasterzom, a nie przynależą owcom.
Wprowadzanie zamieszania w tej kwestii poprzez zrównanie w prawie nie-biskupów z biskupami na Zgromadzeniu Ogólnym Synodu wyrządza krzywdę Kościołowi, zaciemniając role pasterza i owiec, tworząc fałszywe wrażenie, że hierarchiczny autorytet biskupów może być legalnie wypełniany przez nie-wyświęconych. Takie rozumienie naruszyłoby ustanowioną przez Boga naturę Kościoła.
- Dokument Roboczy
Instrumentum Laboris na październikowy Synod o Synodalności, opublikowany 20 czerwca, wciela w życie znany już schemat widoczny na różnych etapach procesu synodalnego. Pewne pytania są zadawane, inne ignorowane, udzielane są przewidywalne odpowiedzi i pojawiają się oczekiwania, że wyłoni się nowy Kościół, Kościół Synodalny inspirowany przez Ducha Świętego, w którym wszyscy będą czuli się widziani, rozpoznawani, mile widziani, zaakceptowani, którym będą towarzyszyć, o których będą się troszczyć, których będą słuchać, których będą cenić, których nie będą osądzać itd.
To skoncentrowanie się na emocjach jest szablonem dla oczekiwanej "miękkiej" rewolucji w Kościele, w której katolickie doktryny, sprzeczne z dekadenckimi zachodnimi obyczajami seksualnymi i radykalnymi feministycznymi twierdzeniami o ucisku w Kościele, są przedstawiane jako przestarzałe, godne pożałowania i niepotrzebne źródła rozdźwięku i wyobcowania, jako pozostałości z okrutnej przeszłości. Doktryny te należy oczywiście porzucić, aby nikt nie czuł się niemile widziany.
Na konferencji prasowej prezentującej Instrumentum Laboris, kardynał Jean-Claude Hollerich, Generalny Sprawozdawca październikowego Zgromadzenia Ogólnego, odpowiedział na pytanie Diane Montagna: "[W Instrumentum Laboris] postawiono dwa pytania: Jak możemy stworzyć przestrzenie, w których ci, którzy czują się zranieni i niemile widziani przez wspólnotę, poczują się uznani, przyjęci, będą mieli swobodę zadawania pytań i nie będą osądzani? W świetle Posynodalnej Adhortacji Apostolskiej Amoris Laetitia, [...] Czy jedyną możliwą odpowiedzią na te pytania nie jest to, że aby ci ludzie poczuli się zaakceptowani, Kościół musi zmienić swoje nauczanie na temat wewnętrznej niemoralności jakiegokolwiek użycia daru seksualności poza trwającym całe życie i wyłącznie monogamicznym związkiem jednego mężczyzny i jednej kobiety?".
Odpowiedź Hollericha ujawnia, dlaczego ten proces synodalny jest katastrofą, która przynosi Kościołowi wielkie szkody i smutek: "Nie wypowiadamy się na temat nauczania Kościoła. To nie jest nasze zadanie ani misja. Mówimy tylko, aby powitać każdego, kto chce iść z nami. To jest coś innego".
Rzeczywiście coś innego. Głoszenie doktryny katolickiej nie jest zadaniem ani misją Synodu? Jaka jest zatem misja? Instrumentum laboris stwierdza, że Synod "stanowi okazję do wspólnego kroczenia jako Kościół zdolny do przyjęcia i towarzyszenia, akceptujący niezbędne zmiany w zasadach, strukturach i procedurach. To samo dotyczy wielu innych kwestii, które pojawiają się w wątkach dyskusji".
Wśród "kwestii, które się pojawią", kwestionowane doktryny katolickie będą niewątpliwie nieprzychylnie analizowane i uznawane za niewystarczające przez tych, którzy opowiadają się za "zaakceptowaniem niezbędnych zmian".
Biskup San Francisco de Macoris w Republice Dominikańskiej, Alfredo de la Cruz, 18 września zapowiedział, co może oznaczać wyrażenie "konieczne zmiany" na zgromadzeniu synodalnym: "Musimy najpierw zdystansować się od wszystkiego, co oznacza fundamentalizm, od przekonania, że doktryny nie można dotknąć. To byłaby pierwsza pokusa, jaką byśmy mieli, wierzyć, że doktryny nie można tknąć. Doktryna jest po to, by się nad nią zastanowić, by ją zrozumieć".
Instrumentum laboris zauważa, że: "niektóre z pytań, które pojawiły się w wyniku konsultacji Ludu Bożego, dotyczą kwestii, co do których istnieje już nauczanie magisterialne i teologiczne, które należy rozpatrzyć (...). Fakt, że nadal pojawiają się pytania dotyczące tego rodzaju kwestii, nie może być odrzucany pochopnie, ale musi być przedmiotem rozeznania, a Zgromadzenie Synodalne jest do tego uprzywilejowanym forum.
W szczególności należy zbadać przeszkody, rzeczywiste lub domniemane, które uniemożliwiły podjęcie wskazanych kroków i co należy zrobić, aby je usunąć... Jeśli natomiast wynika z trudności w zrozumieniu wpływu dokumentów na konkretne sytuacje lub w rozpoznaniu siebie w tym, co proponują, właściwą odpowiedzią może być droga synodalna polegająca na skutecznym przyswojeniu treści przez Lud Boży.... Wymaga to dalszej refleksji nad depozytem wiary i żywą Tradycją Kościoła".
Czy osąd prawdy katolickiego nauczania zależy od zdolności każdego do "rozpoznania siebie w tym, co jest proponowane"? Co oznacza pojęcie "skutecznego przyjęcia przez lud Boży"? Kto decyduje, że istnieje "zmieniona rzeczywistość lub sytuacja", która "wymaga" tego, co eufemistycznie nazywa się "dalszą refleksją nad depozytem wiary i żywą Tradycją Kościoła"?
W nowym Kościele synodalnym to lud poucza biskupów o rozumieniu wiary: "Ponieważ konsultacja z Kościołami lokalnymi jest skutecznym sposobem słuchania Ludu Bożego, rozeznanie pasterzy nabiera charakteru aktu kolegialnego, który może autorytatywnie potwierdzić to, co Duch przemówił do Kościoła poprzez zmysł wiary Ludu Bożego".
Rzeczywiście, "zadaniem zgromadzenia synodalnego będzie otwarcie całego Kościoła na przyjęcie głosu Ducha Świętego". A co, jeśli biskup nie zgodzi się na rzekomą manifestację woli Ducha Świętego, wyrażoną poprzez głos ludu?
Instrumentum laboris nie chce, aby takie niewspółpracujące zachowanie ze strony biskupów miało miejsce: "aby nie pozostać jedynie papierowym ćwiczeniem lub być całkowicie zależnym od dobrej woli jednostek [czytaj tu: biskupów], współodpowiedzialność w misji wynikającej z chrztu musi przyjąć konkretne formy strukturalne. Konieczne są zatem odpowiednie ramy instytucjonalne, a także przestrzenie, w których rozeznawanie wspólnotowe może być regularnie praktykowane. Nie należy tego odczytywać jako żądania redystrybucji władzy, ale jako potrzebę skutecznego wykonywania współodpowiedzialności wypływającej z chrztu".
Naprawdę? Jest to ewidentnie takie żądanie.
Instrumentum Laboris wymienia tematy, które pojawiły się na różnych etapach konsultacji synodalnych. Należą do nich: wojna, zmiany klimatyczne, "system ekonomiczny, który wytwarza wyzysk, nierówność i kulturę wyrzucania", kolonializm kulturowy, prześladowania religijne, "agresywna sekularyzacja", nadużycia seksualne i "nadużywanie władzy, sumienia i pieniędzy".
Uderzające i niepokojące jest to, że aborcja, eutanazja, samobójstwo wspomagane przez lekarza, rozprzestrzenianie się ateizmu, relatywizm, subiektywizm, obojętność religijna, ideologia gender, redefinicja małżeństwa w prawie wielu państw zachodnich, przymusowe programy narzucania antykoncepcji na południu świata nie zostały wymienione. Nie wymienia się także kryzysów związanych z praktyką sakramentalną w dzisiejszym Kościele: gwałtownego spadku frekwencji na Mszy Świętej, praktycznego zaniku spowiedzi sakramentalnej w wielu miejscach, spadku liczby chrztów, bierzmowań i małżeństw oraz poważnego spadku liczby święceń kapłańskich w świecie zachodnim.
Nigdzie nie znajdujemy żadnej wzmianki o głównej misji Kościoła: zbawieniu dusz. Nie ma ani słowa o tym, że najważniejsze w życiu Kościoła jest głoszenie Bożego daru życia wiecznego, Chrystusowego wezwania do nawrócenia i pokuty.
Instrumentum laboris pyta: "Jak możemy tworzyć przestrzenie, w których ci, którzy czują się zranieni przez Kościół i niemile widziani przez wspólnotę, czują się rozpoznani, przyjęci, mogą swobodnie zadawać pytania i nie są osądzani?". W świetle posynodalnej adhortacji apostolskiej Amoris Laetitia, jakie konkretne kroki są potrzebne, aby powitać tych, którzy czują się wykluczeni z Kościoła ze względu na swój status lub seksualność (na przykład rozwodnicy, osoby żyjące w poligamicznych małżeństwach, osoby LGBTQ+ itp.
Użycie akronimu LGBTQ+ jest błędne; sprawia mylne wrażenie, że Kościół naucza, iż Bóg stworzył różne kategorie istot ludzkich z zamiarem angażowania się w akty seksualne, które nie są prokreacyjne, lub uwięzienia w niewłaściwym ciele, lub cokolwiek innego, co oznacza +.
Modna koncepcja "tworzenia przestrzeni" dla ludzi, którzy odrzucają różne nauki Kościoła, sprawia wrażenie, że nie są oni "bezpieczni" za każdym razem, gdy przypomina im się, że ich zachowanie jest niemoralne zgodnie z prawem Bożym. Czy bycie zranionym przez prawdę jest problemem? Czy taki ból nie jest momentem oczyszczenia, łaską od Boga, który wzywa nas do zbadania siebie zgodnie z wymaganiami Jego prawa, a nie na podstawie naszych własnych, często błędnych wyborów? Ludzie, którzy odrzucają nauczanie Kościoła, mogą twierdzić, że są niemile widziani przez współwyznawców. To nie oni są odrzucani, ale raczej ich niemoralne zachowanie jest słusznie piętnowane.
Dlaczego Kościół miałby tworzyć "przestrzeń", w której poligamiści mogliby czuć się "nieosądzeni"? Katechizm Kościoła Katolickiego tak naucza o poligamii: "poligamia nie jest zgodna z prawem moralnym. Komunia [małżeńska] jest radykalnie sprzeczna z poligamią; to w rzeczywistości bezpośrednio zaprzecza planowi Bożemu" (#2387). O czym tu jeszcze dyskutować?
Instrumentum laboris popiera niezadowolenie tych kobiet, które chcą otrzymać święcenia diakonatu. Kościół już przeanalizował tę propozycję i odrzucił ją jako niemożliwą do zrealizowania.
Istnieje wezwanie do dyskusji na temat zniesienia obowiązkowego celibatu dla księży w Kościele łacińskim. Ta uporczywa agitacja na rzecz żonatych księży dąży do rezultatu, który wyrządziłby poważne szkody misji Kościoła, jak wykazali papież emeryt Benedykt i kardynał Robert Sarah w swojej książce "Z głębi naszych serc".
Instrumentum laboris zadaje to ważne pytanie:
"Jak Kościoły mogą pozostać w dialogu ze światem, nie stając się światowymi?". Jasna odpowiedź brzmi: pozostać wiernym Chrystusowi i Jego doktrynie, zwłaszcza gdy sprzeciwiają się jej ci, którzy chcą zmienić różne nauki Kościoła w imię tego, by ludzie czuli się mile widziani i akceptowani.
Kościół „ja i mnie” („me, myself, and I” ang.), w którym każda osoba rozpoznaje siebie w swoim osobiście wykreowanym zestawie przekonań, może obiecać satysfakcję. W rzeczywistości jest to zmyślona, urojona religia samouwielbienia, w której Bóg jest zdegradowany do roli Boskiego Potwierdzacza tego, w co każdy zdecyduje się wierzyć. Niech Bóg uchroni nas przed takim scenariuszem.
- Korzenie obecnego kryzysu w Kościele
Nie czekając, aż zgromadzenie synodalne podejmie dyskusję na temat tego, jak podjąć "konkretne kroki, aby przyjąć tych, którzy czują się wykluczeni z Kościoła ze względu na swój status lub seksualność", arcybiskup Berlina, Heiner Koch, niedawno upoważnił księży w swojej archidiecezji do udzielania uroczystych błogosławieństw parom homoseksualnym.
Co dziwne, ogłosił również, że sam nie będzie udzielał takich błogosławieństw, dopóki nie otrzyma wyraźnego pozwolenia od papieża Franciszka. Wydaje się być przekonany, że takie pozwolenie kiedyś zostanie wydane, ale z pewnością nie jest nieświadomy, że papież Franciszek osobiście zatwierdził w 2021 r. publikację dokumentu nauczania Kongregacji Nauki Wiary zakazującego takich błogosławieństw.
Koch wie, że ta praktyka jest wyraźnie sprzeczna z doktryną Kościoła i dlatego nigdy nie została autoryzowana, ale uważa, że zarządzanie duszpasterskie obejmuje prawo do lekceważenia zaprzysiężonego obowiązku podtrzymywania nauk wiary i posłuszeństwa prawu Kościoła. Zamiast tego chce, aby jego księża angażowali się w bluźnierczą praktykę prowadzenia ceremonii religijnej, w której proszą Boga o wylanie łaski na poważnie grzeszne związki zawarte publicznie w celu angażowania się w nienaturalne akty seksualne, które są jednoznacznie potępione w objawionym słowie Bożym.
Jak doszliśmy do takiego punktu w Kościele? Koch i ci, którzy pochwalają jego niewierność, najwyraźniej nie wierzą już w nauczanie Kościoła na temat właściwego wykorzystania zdolności seksualnych, ale także w roszczenie Kościoła do nieomylnego nauczania zbawczej prawdy Bożej. Twierdzą, że Kościół w rzeczywistości przez cały czas się mylił, a zmiany doktryny o 180 stopni są normalne i nie ma się czym martwić.
Jak dotąd papież Franciszek nie poinstruował arcybiskupa Kocha, aby zmienił kurs ani nie potwierdził, pomimo bardzo publicznego odrzucenia katolickiego nauczania przez różnych duchownych, o wewnętrznej niemoralności aktów homoseksualnych i wynikającej z tego niemożności błogosławienia związków homoseksualnych. W rzeczywistości różni duchowni winni takiej niewierności zostali awansowani przez papieża Franciszka na stanowiska związane z władzą i wpływami.
Zjawisko niezgody na nauczanie Kościoła słusznie określa się mianem liberalnego projektu katolickiego, w znaczeniu zaproponowanym przez Johna Henry'ego Newmana w jego przemówieniu w Biglietto z 1879 roku: "Liberalizm w religii jest doktryną, że nie ma konkretnej prawdy w religii, ale że jedno przekonanie jest tak samo dobre jak inne, i jest to nauczanie, które codziennie nabiera treści i siły. Jest to niezgodne z jakimkolwiek uznaniem jakiejkolwiek religii za prawdziwą. Naucza, że wszystkie powinny być tolerowane, ponieważ wszystkie są kwestią opinii. Religia objawiona nie jest prawdą, ale uczuciem i smakiem; nie jest obiektywnym faktem, nie jest cudowna; i każdy ma prawo uczynić z niej to, co mu się podoba.”
Liberalny projekt polega ponadto na próbie pozbycia się katolicyzmu jako dogmatycznej religii objawionej skoncentrowanej na wiecznym zbawieniu dusz i na próbie przekształcenia go w religię ludzkiej życzliwości promującą osobiste spełnienie, harmonię społeczną i dobrobyt materialny.
Wieczne zbawienie jest teraz zakładane dla każdego. Bóg jest zbyt dobry i kochający, by skazać kogokolwiek na piekło. Jezus nie powinien być traktowany dosłownie, gdy mówi o wiecznej karze dla dusz. Jest to oczywiście ożywczy, choć zagadkowy, rodzaj hiperboli, który ma przyciągnąć uwagę ludzi, a nie coś, co powinniśmy traktować dosłownie.
Wiara w niezmienne doktryny, w które należy wierzyć, aby zostać zbawionym, jest artefaktem zapomnianej przeszłości, w której wierzący byli naiwnie zafiksowani na błędnym przekonaniu, że nauczanie Chrystusa jest jedynym objawionym przez Boga, a zatem normatywnym sposobem życia w jedności z Bogiem. Bóg nigdy nie byłby tak ekskluzywny. On jest Bogiem włączającym, który kocha każdego takim, jakim jest. Każda kościelna doktryna lub prawo, które tworzy bariery i oddziela ludzi od siebie, musi zostać odrzucone.
Obecny kryzys w Kościele jest wynikiem tego, że liberalny projekt zyskał przewagę dzięki decyzji papieża Franciszka, by nie traktować go jako śmiertelnego zagrożenia. Daje on raczej zwolennikom liberalnego projektu dużą swobodę w sianiu wątpliwości i zamieszania wśród wiernych, I jednocześnie swobodę potępiania tych, którzy opierają się temu projektowi jako "reakcjonistów" piętnując ich jako nostalgicznych, jeśli nie niezrównoważonych, "zacofańców", którzy cierpią z powodu niezdrowego przywiązania do ideologii.
Synod o synodalności zapowiada się jako długo oczekiwana okazja, aby raz na zawsze spróbować pogrzebać katolicyzm skoncentrowany na wiecznym zbawieniu dusz w Chrystusie i zastąpić go nowym i ulepszonym katolicyzmem współistnienia ludzi bez osądzania, w którym nadrzędnym celem jest sprawienie, aby każdy czuł się włączony, doceniony i afirmowany w jakichkolwiek osobistych wyborach, których dokonują w życiu, chyba że ktoś zdecyduje się przyjąć katolicyzm skoncentrowany na wiecznym zbawieniu dusz w Chrystusie.
Podsumowując, Zgromadzenie Synodalne ma potencjał wyrządzenia ogromnej szkody życiu i misji Kościoła. Naszym obowiązkiem w posłuszeństwie Bożemu Objawieniu i z miłości do dusz jest stanowcze przeciwstawienie się wszelkim próbom zmiany nauczania Kościoła, które mogą wyniknąć z tego Zgromadzenia Synodalnego.
[1] Stowarzyszenie „Przybądźcie wierni” wyraża podziękowanie dla La Nuova Bussola Quotidiana za wyrażenie zgody na publikację polskiego tłumaczenia wystąpienia ks. dr Geralda Murraya umieszczone na portalu Daily Compass i zatytułowanego „The sheep in place of the shepherds, the Synod subverts the Church” w dniu 5 października 2023
Jeśli chcieliby Państwo mieć udział w rozwoju tego dzieła w jego wymiarze materialnym (jak m. in, pomoc w rozwoju stron internetowych) to prosimy o kierowanie tej pomocy na jeden z podanych poniżej rachunków bankowych Stowarzyszenia.
Prosimy koniecznie o umieszczenie w tytule przelewu dopisku: DAROWIZNA NA CELE REGULAMINOWE STOWARZYSZENIA
Odbiorca:
Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni
ul. Graniczna 39
05-860 Myszczyn
Nazwa banku : NEST BANK
Złotówkowe (PLN) : 57 2530 0008 2060 1075 3993 0001
Walutowe (EUR) : PL30 2530 0008 2060 1075 3993 0002
Walutowe (USD) : PL39 2530 0008 2082 1075 3993 0001
KOD SWIFT : NESTBPLPW
Przy wykonaniu przelewu walutowego w USD konieczne jest podanie kodu SWIFT, wskazanego powyżej.
Tytuł przelewu:
DAROWIZNA NA CELE REGULAMINOWE STOWARZYSZENIA
W razie pojawienia się jakichkolwiek problemów czy niejasności prosimy o kontakt:
biuro@przybadzciewierni.pl
+48 501 712 094