ŚWIADECTWO NR 1

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o idei synodu Papieża Franciszka długo zastanawiałem się jak wpłynie ona na Kościół. Czytałem wcześniej na temat różnorakich działań podejmowanych przez episkopaty w Europie zachodniej, które najogólniej rzecz biorąc,  np. w Niemczech dialogują ze „światem”, poprzez „otwieranie się” np. na związki homoseksualne. W tym samym czasie można niemal jednocześnie zaobserwować w Niemczech drastyczny spadek zapotrzebowania wiernych na korzystanie z Sakramentu Pojednania. W tym kontekście zastanawiałem się, jak droga synodalna wpłynie na Kościół w tym kraju.

Z drugiej strony nasza polska specyfika: m.in prześladowania Kościoła w czasach zaborów, komunizmu, potem pokolenie JPII i ostatnie wydarzenia z atakami na Kościół i Katolików. Jak na nas wpłynie idea drogi synodalnej?

W pierwszym odruchu postanowiłem trzymać się z boku i przyglądać na zasadzie: „zobaczymy co z tego wyjdzie” albo bardziej biblijnie: „po owocach ich poznacie”. Poczekam i zobaczę Quo vadis polski Kościele…

Kiedy jednak przyszło „co do czego” i usłyszałem o działaniach w naszym lokalnym Kościele, zobaczyłem konkretnych ludzi których znam, albo kojarzę z ulicy, czy z udziału w Mszy Świętej, jak angażują się w to dzieło. Ostatecznie zostałem również zaproszony na spotkanie przygotowujące synod w naszej parafii. Zrozumiałem, że skoro jestem w tym konkretnym miejscu, tutaj przychodzę na liturgię Słowa i Eucharystii, tutaj jest „mój” konfesjonał, w tym miejscu przekazuję „znak pokoju” moim braciom i siostrom, tutaj spotykam się z Kapłanami czy słucham ich homilii, to jest to właśnie mój Kościół, moje miejsce, w którym Bóg objawia mi się właśnie poprzez znaki, które wymieniłem. Jeśli zatem „mój Kościół” angażuje się w synod, to znaczy że ja również powinienem się weń zaangażować. Nie mógłbym wypowiadać się na temat tej drogi, jeślibym jako osoba świadomie będąca w tej parafii nie podjął się udziału w przeprowadzeniu tutaj synodu.

Na spotkaniach przygotowujących ankiety i spotkania w parafii utkwiły mi trzy spawy. Pierwsza to każdorazowa długa wspólna modlitwa, najczęściej przed Najświętszym Sakramentem. Długa w sensie pozytywnym. Czyli wyraźnie położony nacisk na potrzebę wspólnego kontemplowania albo rozważania Słowa Bożego. Druga to zaangażowanie Kapłanów. Spotkana trwały po 2,3 a czasem 4 godziny i tak co tydzień, dwa, ale zdarzało się również i częściej. Jeśli był z nami ksiądz, to nie na „dyżurze”, siedząc biernie, albo kontrolując właściwy przebieg, ale był zaangażowany, aktywny od samego początku do końca. Modlitwa, śpiewy, gra na gitarze, rozważania i interpretacja vademecum, wskazówki co do specyfiki naszej Parafii. Trzecia sprawa to zaangażowanie wszystkich. Każdy dawał tyle czasu ile mógł i nie było to w żaden sposób komentowane. Naszym (tu świeckich) pierwszym powołaniem są nasze rodziny, utrzymanie ich, praca na ich rzecz dlatego angażowanie się w sprawę synodu było dobrowolne. Jeśli już jednak było to świadome. Uderzyło mnie to, że chociaż zasadniczo bardzo się różnimy: wiekiem, charakterami, sposobem rozumowania, temperamentem, pochodzeniem, statusem społecznym, czy nawet duchowością wewnątrzkościelną oględnie rzecz ujmując to wszyscy naprawdę świadomie angażują się w to dzieło. Wszyscy byliśmy najczęściej zmęczeni, ale jednocześnie skoncentrowani i zaangażowani co wynikało z troski o nasze wspólne miejsce w Kościele.

Na pewnym, etapie już w czasie spotkań synodalnych w Parafii doszło do pewnych napięć pomiędzy uczestnikami spotkań. Jednak nawet wtedy, a może właśnie wtedy można było dostrzec, że po prostu kieruje nami troska o nasz Kościół. Nie potrzeba zaistnienia na forum, skrytykowania kogoś, albo przypodobania się drugiemu, ale właśnie troska. Każdorazowo kończyliśmy z resztą modlitwą rozstając się w pokoju.

Ostatecznie mogę powiedzieć że był to dla mnie osobiście bardzo cenny czas. Wspólne pochylanie się nad istotnymi sprawami naszej Parafii, jej potrzebami, jej brakami, wysłuchiwanie jak inni (w tym również Kapłani) widzą sytuację i realia naszego lokalnego Kościoła. A co najważniejsze, mam doświadczenie, że w tym wszystkim mimo wielorakości, złożoności, inności i również naszej grzeszności, nie utraciliśmy tego, co najważniejsze, a dokładniej Tego, który JEST najważniejszy pracując nad samymi sobą, aby nie zakrólował w nas wzajemny osąd, czy niechęć ale widzenie w drugim człowieku Chrystusa.

 


Jeśli chcieliby Państwo mieć udział w rozwoju tego dzieła w jego wymiarze materialnym (jak m. in, pomoc w rozwoju stron internetowych) to prosimy o kierowanie tej pomocy na jeden z podanych poniżej rachunków bankowych Stowarzyszenia.

Prosimy koniecznie o umieszczenie w tytule przelewu dopisku: DAROWIZNA NA CELE REGULAMINOWE STOWARZYSZENIA

Odbiorca:

Stowarzyszenie Przybądźcie Wierni

ul. Graniczna 39

05-860 Myszczyn

Nazwa banku : NEST BANK

Złotówkowe (PLN) : 57 2530 0008 2060 1075 3993 0001

Walutowe (EUR) : PL30 2530 0008 2060 1075 3993 0002

Walutowe (USD) : PL39 2530 0008 2082 1075 3993 0001

KOD SWIFT : NESTBPLPW

Przy wykonaniu przelewu walutowego w USD konieczne jest podanie kodu SWIFT, wskazanego powyżej.

Tytuł przelewu:

DAROWIZNA NA CELE REGULAMINOWE STOWARZYSZENIA

W razie pojawienia się jakichkolwiek problemów czy niejasności prosimy o kontakt:

biuro@przybadzciewierni.pl

+48 501 712 094